poniedziałek, 5 grudnia 2016

Podsumowanie listopada



Pierwsze podsumowanie miesiąca jakie kiedykolwiek zrobiłam. Co się zdarzyło w listopadzie?
Dużo




Dużo to chyba niczego. Biegając z kąta do kąta, z miejsca na miejsce najważniejsze rzeczy, które wyszły to:

1. Mikołaj, kot, odkrył pietruszkę. Tak, dowiedzieliśmy się, że kot uzależnił się od pietruszki, tego białego korzonka. Nie daj Boże spadnie nam na podłogę, to kot przez następne pół godziny tuli się do tego miejsca jak wariat. W nocy okupował kuchnie, bo chciał się do niej dostać. 
Ja wiedziałam, że on jest nienormalny. Ale aż tak?



2. Ścięłam w końcu włosy. Zapuszczałam je od czasów liceum, żeby ładnie wyglądać.
Inaczej, zapuszczałam je od czasów liceum, bo w gimnazjum miałam fryza na chłopaka i mnie z chłopakiem mylono. O "trałmo", ileś mnie kosztowała czasu. I lubiłam moje długie włosy. Na ślubie wyglądałam jak Królewna  Śnieżka, ale chciałam zmiany. Faceta sobie nie zmienię, to chociaż włosy zetnę.
Najważniejsze jednak w tym wszystkim jest to, że poszły na fundacje. Mnie odrosną.


3. Zaczęłam prowadzić bloga. I dobrze się z tym czuję. Nawet zrobiłam sobie specjalnie planner (nie wracajmy do tego), żeby zbierać pomysły i robić to systematycznie.


Teraz czas na święta, które uwielbiam razem z ich nastrojem i wystrojem. Mikołaj dostał strój pomocnika Św. Mikołaja i nie mogę się doczekać, aż go w niego ubiorę. Już lada chwila!


A na koniec jeszcze mały przegląd listopadowego instagrama :)



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz