sobota, 22 października 2016

Zacznijmy od środka


Wróćmy na chwile do tego co już było.
Wesele.
Było najpiękniejsze jakie sobie mogłam wyobrazić, wszystko się udało, już mąż zgadzał się na 90% rzeczy których wymyśliłam. Było bosko. Było pięknie i zatrzymam się przy tym.




Na początku był pomysł. A raczej multum pomysłów, tysiące, trzysta na minutę. A zebrać to wszystko w spójną całość to było... oj ciężko było.
Mąż na szczęście już mnie zna i większość moim nowych wymysłów przeczekiwał, inaczej by już dawno zwariował.

Żeby cokolwiek zacząć planować potrzebowałam motywu przewodniego. Czyli... totalnie od dupy strony. Nie no, dobra, mieliśmy już zamówione miejsce, ale MOTYW PRZEWODNI! Tego mi brakowało. 

O matko, ile tego było. Co drugi to lepszy, co trzeci zapomniany, coraz odważniej i odważniej. Coraz bardziej szalenie.
Były wersje rustykalne, jesienne, delikatne, glamour, wodno-morskie i w końcu stanęło na tym jedynym.


Pinterest
Pinterest
Morskie było jednym z faworytów. Już widziałam te wyświetlane fale na suficie, te refleksy jakby światło odbijało się od tafli wody już... chwila moment i przeskakiwałam na coś innego 

Miesiąc później
-Marta, patrzyłaś za tymi rzutnikami?
-Jakimi rzutnikami?
-Tymi na ślub...
-Jaki ślub? 
-Te rzutniki co miały robić morskie fale!
-Ja coś takiego chciałam? 

Faktycznie, niebieski został. Uwielbiam razem z mężem kolor niebieski (on chyba nie ma wyboru, albo dobrze udaje). Musiał więc uczestniczyć w naszym ważnym dniu. Zrobiłam więc odpowiednie zaproszenia, poskładałam już na spokojnie wszystko do kupy i miałam...


Miałam prawdziwy kawałek kosmosu u siebie na sali.
Takie z gwiazdami w dekoracjach, z galaktyką na torcie i konstelacjami na zaproszeniach ślubnych. Było unikalnie i wyjątkowo. Tak jak zawsze u nas. 


Pinterest
Pinterest



Motyw gwiazd był strzałem w dziesiątkę. Dzięki temu mogłam sobie pozwolić na nietypową wersję ubioru ale do tego jeszcze kiedyś wrócę :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz