piątek, 3 marca 2017

IEM Katowice 2017



Byliśmy w końcu na IEMie. Wycieczka do Katowic była bardzo owocna. Owocna w gubienu się.


Lubię jeździć do Katowic. Są blisko i naprawdę lubię tam prowadzić auto. Jak się zgubię, bez problemu się odnajdę. Tak mówiłam wjeżdżając do miasta dzielnie dzierżąc kierownicę. Cel: najpierw galeria Katowicka, a potem Spodek. No to jazda.

Do samej galeria bardzo prosto trafić zjeżdżając w odpowiednim momencie z autostrady.
-Paweł, weź mi wpisz galeria w gps.
-Jaka galeria?
-No ta galeria.
-JAKA?
-Sraka, no wiesz, ta...

Trudno wbić w gps coś, czego adres się zapomniało.
Więc mijaliśmy Spodek raz... a potem drugi... za trzecim razem w aucie zaczęto pytać, czy na pewno wiem, gdzie jadę.
Oczywiście, że wiem. Przed siebie. W końcu gdzieś dojadę, a jak się wkurzę, to wysadzę ich na najbliższej stacji.

W końcu udało się. Trafiłam na odpowiedni znak drogowy  (nie dosłownie na szczęście) i z trzema niedziałającymi gpsami dotarłam do celu.
Głupio się jedzie, jak jedni mówią w lewo, inni w prawo, a znak pokazuje prosto.

Ok, a teraz przejdźmy do IEMu, który w końcu był główną rozrywką całego wyjazdu.

IEM, czyli Intel Extreme Masters to jest... wyobraźcie sobie, że wasi znajomi robią LAN PARTY i wy to oglądacie. Teraz przenieście waszą małą grupkę do Spodka, kolegów posadźcie na scenie, a trybuny zapełnijcie fanami. Dodajcie dwa olbrzymie telebimy do oglądania tego, co się dzieje na ich komputerach, komentatorów i pulę nagród wynoszącą łącznie 2,5 mln złotych.
Nieźle, nie?

No to focia:


Z przodu wydzielone miejsce na Premjumy, za barierką znalezienie miejsca graniczyło z cudem
W tym roku cały event został podzielony na dwie części. Ostatni weekend lutego (mecze LoL) oraz pierwszy weekend marca (CS:GO i StarCraft2). Myśmy zorientowali się za późno i pojechaliśmy na LoLa ;) Kiedyś w to graliśmy, jednak ilość agresji nas mocno zniechęciła. I nie, nie agresji w grze, ale między graczami.

Jeśli chodzi o nasz pobyt na IEMie w niedziele, to niestety cała impreza była mocno opóźniona z powodu problemów technicznych jednego z gracza, więc zamiast o 12:00 pierwszy mecz rozpoczął się o 15:30. A że byliśmy w niedzielę i następnego dnia trzeba było iść do pracy, to sorry, ale do końca wytrwać nie mogliśmy. Szkoda. Udało nam się obejrzeć starcie dwóch drużyn, z czego przy drugiej (w której grał Polak, więc warto było zobaczyć ten doping!) zasypialiśmy.
Starcie G2 ROX Tigers było emocjonujące. Naprawdę było wiele takich momentów, że dla obu drużyn rozbrzmiewały oklaski. Było pełno "ochów", "achów" i "uuuuuu". To wytrwaliśmy do końca. Drugie starcie, H2K (ta, w której gra Jaknos) z Flash Wolves była... strategiczna. Wolna i strategiczna, to chyba najlepsze określenia. Jednak tłumy ludzi robiące fale czy krzycząca na całe gardło imiona graczy to jest coś, co będziemy długo pamiętać. 
Niestety, przez całą akcję z opóźnieniem, po pierwszym starciu musieliśmy się zmywać do domków. A szkoda, bo naprawdę chciałam zobaczyć wręczenie pucharu.

Oczywiście, cały wyjazd nie byłby tak ciekawy gdyby nie EXPO. Było... ok pod tym względem.
Kupiłam sobie dwie rzeczy, ale nie było szału. Spodziewałam się większej ilości stoisk, ale patrząc na opinie w internecie nie tylko ja miałam takie nadzieje. Ale mały POP! Reaperek i koszulka z Reaperem jest w kolekcji.

Hie Hie Hie

Szkoda, że nie pomyśleliśmy wcześniej i nie kupiliśmy biletów na marzec, gdzie ma być więcej blizzardowskich rzeczy podobno. 

Jak oceniamy cały wyjazd? Było ok, fajnie zobaczyć jak to wszystko wygląda, ale jednak wystawcy to nie było to czego oczekiwałam. 
Paweł: 7/10, za dużo ludzi, spoceni ludzie, za mało, za ciasno i noga skrzywiona.
No, tak więc tyle ;)

Tak, były problemy techniczne,
tak wywaliło graczom internet,
tak, to są telefony komórkowe i latarki.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz